piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział 7

- Przecież nie byłeś mi daleki... Zayn, jesteś moim przyjacielem, bez twojego wsparcia nie wytrzymałabym tej sytuacji... - zbita z tropu obserwowałam jak bardzo jest przygnębiony.
- Kochasz innego. Z resztą wcale nie mam ci tego za złe, to było jasne że wybierzesz Harry'ego.
- Zayn o czym ty do cholery mówisz?
- Moje nędzne przemyślenia. Spierdoliłem to, prawda? - nie odrywał wzroku od drogi przed nami.
Pokręciłam głową. Przez całą podróż do szpitala próbowałam mu wytłumaczyć, że przecież między nami może być normalnie, ale jak widać to kolejny facet z własną, ubzduraną wersją wydarzeń.
- Sam to wszystko komplikujesz.
- Ale tak jest. Boże, gdyby ktoś nas zobaczył byłabyś skończona i to tylko i wyłącznie przeze mnie...
- Przestań do cholery nad tym rozmyślać! Zapomnijmy i będzie spokój! - odparłam zirytowana i  wysiadłam z samochodu.
- Nie, bo jak widzisz dla mnie to coś znaczyło, chociaż dla ciebie było to nic! - krzyknął i szybkim krokiem skierował się do szpitala zostawiając mnie w tyle.

Gdy weszłam do sali on już siedział na krześle. Harry podniósł się gdy tylko mnie zobaczył.
- Hej, kochanie. - przytulił mnie i pocałował w policzek. - Wróciłaś bezpiecznie do domu?
- Jak widać jestem cała i zdrowa, nikt mnie nie zgwałcił, żyję.
Uśmiechnął się i z powrotem się położył.
Najchętniej usiadłabym z drugiej strony łóżka, ale skoro chciałam zapomnieć o tym, co zdarzyło się w studiu musiałam zachowywać się normalnie. Usiadłam koło Zayn'a.
- Jak się czujesz? - spytałam podczas gdy on opuszkami palców badał skórę mojego przedramienia.
- Jestem taki... słaby. - spojrzał na mnie uważnie wyczekując mojej reakcji.
- To ja może nie będę wam przeszkadzał. - odchrząknął Zayn. - stary, zadzwonię dzisiaj do ciebie.
Spojrzał na mnie i wyszedł.
- Nareszcie. - odparł Harry i zmusił mnie żebym usiadła mu na kolanach.
Musnął moje usta i przygryzł ich dolną wargę. Przymknęłam oczy.
- Harry jesteś po lekach. - mruknęłam cicho nie pozwalając ogarnąć się rozchodzącej po moim ciele fali przyjemności.
- Muszę się tobą nacieszyć, moje dni są policzone. - powiedział i wrócił do całowania mojej szczęki.
Otworzyłam z powrotem oczy i ujęłam jego twarz w dłonie.
- Harry! Lekarze coś ci mówili?
- Nie.
- Więc tak do cholery nie mów.
- Jutro mogę wrócić do domu. Może nawet do pracy na jakiś czas.
Usłyszałam jego gardłowy śmiech.
- Wiesz co jest najlepsze? Nareszcie będę mógł zrobić to, na co czekałem przez cały rok. - mówiąc to przeniósł rękę na wewnętrzną stronę moich ud.
Odruchowo odepchnęłam jego rękę.
- Dlaczego masz dzisiaj spodnie? - spytał zachrypłym głosem.
- Nie mogę? - zaśmiałam się.
- Poczekaj. Jesteś drażliwa, blada, jakaś powolna i cicha, i dodatkowo te spodnie. Masz miesiączkę?
- Harry! - skarciłam go i od razu zeszłam z jego kolan siadając znowu na bezpiecznym, nie zadającym niezręcznych pytań krześle.
- Zgadłem. - odparł dumny z siebie.
- Odwal się.
- No no no. - zaśmiał się. - Może... może jedź do domu, jeśli się źle czujesz...
- Dam radę. - posłałam mu uśmiech.
- Wrócisz do mojego domu?
- Jeśli nadal będziesz mnie tam chciał.
- Dobrze. Jutro postaram się coś dla ciebie upichcić... i w ogóle. - wbił wzrok w podłogę. - Chciałbym żebyś jutro poczuła, że na prawdę mnie masz... strasznie cię zaniedbałem, w ogóle przez ten cały rok tyle zmarnowałem...
- Przestań się dołować. - delikatnie pogładziłam jego policzek.
- Nie mówiłem nic miłego, nie przytulałem, nie mówiłem, że kocham... - zaczął wyliczać.
- Dla mnie w tej chwili najważniejsze jest twoje zdrowie.
- Tylko tak mówisz. Każda kobieta potrzebuje czułości i tych rzeczy.
- Nadrobisz to jeszcze. - uśmiechnęłam się.
- Dlaczego Zayn dzisiaj był taki dziwny? Coś się stało? - odparł zmieniając temat.
,,Oj tak"
- Skąd. - rzuciłam niewinny uśmiech.
- Bo wiesz, teraz nie chcę żebyście poszli do łóżka. - zaśmiał się.
- Nie pójdziemy. Chociaż będzie ciężko, bo wiesz, on jest taki pociągający w tym swoim gabinecie. A te jego czarne włosy. - powachlowałam się ręką. - a widziałeś jak dzisiaj wyglądał w tej czarnej koszuli? I ta woda kolońska!
- I w tej właśnie chwili poczułem się jak gówno w dresie. Niewłochate gówno, jeśli można to tak ująć.
Zaczęłam się śmiać.


Następnego dnia jak zwykle zajmowałam się utworami, ale przerwał mi głos Zayn'a.
- Amelie? - odchrząknął na co się odwróciłam.
Stał w drzwiach z jakąś dziewczyną.
- To jest Keira Simpson, nowa stażystka. - Malik spojrzał mi się prosto w oczy i nastąpiła niezręczna sekunda, by później znowu kontynuował: - Mam nadzieję, że się dogadacie.
Wyszedł.
Blondynka wydawała się skrępowana.
- Amelie. - wyciągnęłam rękę z uśmiechem.
- Keira.
- Masz jakieś doświadczenie?  - spytałam. - Wiem, że Malik cię pewnie przemaglował ale muszę wiedzieć. - zaśmiałam się.
- Tak. - pokiwała głową. - Obrabiałam próbne płyty, i pracowałam przez kilka miesięcy w LuResco.
- Konkurencja. - odparłam na co ona zachichotała.
- Tak, ale uważam że w Styles&Malik International lepsza atmosfera i wyposażenie. I organizacja firmy. - zauważyłam że ma jakiś dziwny akcent.
- No tak. - pokiwałam głową. - Właśnie pracuję nad jednym utworem. Może go dokończysz?
- Jasne. - uśmiechnęła się.
Podeszła do konsoli i zaczęła przesuwać pojedyncze guziki, i w końcu osiągnęła na prawdę dobre rezultaty.
- Dobrze. - pokiwałam z uznaniem głową. - Teraz właśnie zaczyna się przerwa na lunch, więc jeśli chcesz możemy przejść się do jakiejś kawiarni.
- Pewnie. - uśmiechnęła się. - Mogę o coś spytać?
- O co tylko chcesz. Musimy się lepiej poznać. - założyłam płaszcz i wzięłam torebkę.
- To prawda że jeden z szefów ma raka płuc?
- Tak, niestety tak. - westchnęłam starając się nie ukazywać żadnych emocji związanych ze strachem o śmierć Harry'ego.
- A... a to prawda że jesteś dziewczyną Styles'a?
- Skąd to wiesz? - zmarszczyłam brwi jednocześnie się uśmiechając.
- Plotki. - zaśmiała się.


Myślałam, że będzie gorzej ale Keira nie okazała się taka zła. Była nieśmiała i trochę wystraszona, więc nadal skrępowana nowym towarzystwem, dlatego czasem bała się coś powiedzieć, ale poza tym nawet miło się gadało. Była w moim wieku, co trochę mnie zdziwiło, wyglądała na młodszą. Miałam wrażenie, że coś ukrywa. Widziałam na jej ręce liczne siniaki, ale nie chciałam już pierwszego dnia o to pytać.
- Studiujesz? - spytała.
Kiwnęłam głową.
- Chociaż to nie jest moje jakieś szczególne zainteresowanie. W ogóle ta praca nie jest tak specjalnie tym, co chciałam robić, ale przyjechałam do Londynu jako wystraszona dziewczyna bez grosza i domu, więc musiałam przyjąć to co było.
- Tak, to trochę tak jak ja. - odparła cicho.
- Nie jesteś stąd? - spytałam. Nie chciałam wypytywać, ale moja ciekawość wzięła górę.
- Przyleciałam z Seattle w Ameryce jakiś czas temu. Dlatego jak pewnie zauważyłaś mam taki akcent.
- Zauważyłam akcent, ale nie powiedziałabym że jest amerykański. - zaśmiałam się.
- To dlatego, że moja matka była hiszpanką a ojciec pochodził z Niemiec, a oboje poznali się w Seattle i tam już zostali. - uśmiechnęła się. - I przez to mam tak niewyobrażalnie pomieszane akcenty. Od dziecka uczyłam się niemieckiego i hiszpańskiego bo każdy z nich chciał, żebym nie zapomniała o ich ojczystym kraju, a angielski był mi potrzebny do komunikowania się.
- No widzisz, ja takiej ciekawej historii nie mam. - zaśmiałam się. - Prosta Brytyjka z Wolverhampton mówiąca tylko trochę po hiszpańsku.
- Na prawdę mówisz w tym języku? - uśmiechnęła się zaskoczona.
- Uczyłam się go kiedyś, teraz chyba nic nie pamiętam. - zachichotałam.
- Usted es muy agradable.* - powiedziała po chwili.
- Gracias, también.** - zaczęłam się śmiać. - No dobra, to zrozumiałam ale na prawdę nie umiem za dużo.

Wypiłyśmy kawę i wróciłyśmy do firmy.
- Mam jeszcze 5 utworów i trzeba zrobić porządek z płytami bo wczoraj ktoś je rozwalił. - odchrząknęłam nie dopuszczając wspomnienia co stało się potem. 
- Ja zajmę się piosenkami. - powiedziała zawieszając kurtkę na wieszaku.
- Na pewno? Trudniejsze zadanie sobie wybierasz. - zaśmiałam się.
- Ty już pewnie tyle tego zrobiłaś, że teraz ja cię odciążę. - dołączyła do mnie.
- Kiedyś było tu więcej ludzi, ale są na urlopach. Dzieci i te sprawy.
Zaczęłam układać alfabetycznie płyty. Nawet nie zauważyłam, że ktoś wszedł do studia, dopóki nie poczułam charakterystycznego zapachu. Podniosłam się i zobaczyłam Harry'ego w zupełnie nowej odsłonie. Nadal był blady ale jego włosy miały połysk i niedbale były zaczesane do góry, prawie nie było widać, że są rzadsze niż zwykle. Zielone oczy były żywsze, a postawa ciała wydała się mocniejsza i już nie przygarbiona. Stał wyprostowany. Miał czarne lakierki, spodnie od garnituru, bordową koszulę która lekko rozpięta ukazywała skrawek tatuażu jaskółki. Całości dopełniał ten mój ulubiony, czarny płaszcz.
Stary Harry wrócił. Po raz pierwszy od dawna poczułam na jego widok tak dobrze mi znane z przeszłości motylki w brzuchu i rosnące podniecenie.
- Dzień dobry. - wyjąkała Keira.
- Nie gryzę, nie musi się mnie pani bać. - odparł tym swoich nonszalanckim, niskim głosem.
Zaczerwieniła się.
- Co ty tu robisz? - uśmiechnęłam się.
- Nie chciałem siedzieć w domu. Wiesz, wróciłem na trochę do żywych i nawet lepiej się czuję. - uśmiechnął się. - Stęskniłem się za widokiem ciebie w tym studiu. W tych szpilkach i eleganckich ubraniach.
____________________________
*(z hiszpańskiego) Jesteś bardzo miła.
 ** -|- Dziękuję, ty też.
____________________________
Nawet nie wiecie jaki mam zaciesz dzięki Wam! Nareszcie mam wrażenie, że dla kogoś to piszę! :D
____________________________
I jeszcze jedno.
Dzisiaj urodzinki obchodzi Liaś, więc zarówno tu jak i na twitterze składam mu najlepsze życzenia, mimo że wiem, że ich nie zobaczy <3
xx
 

4 komentarze:

  1. Rozdzial jest genialny
    Jeju nie wierze, ze Lias ma juz 21 lat.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział swietny! Harry wreszcie wyszedl ze szpitala!
    Wszystkiego najlepszego Liam!!!!!!
    ♥♡

    OdpowiedzUsuń
  3. bog seksu aka hazz wrocil omg

    OdpowiedzUsuń
  4. więc, rozdział jest świetny
    hmm widać nowe zainteresowanie bohaterki - hiszpański
    nowa pracownica wydaję się okej, oby nie zamieszała
    Harry..jeju, Harry wrócił
    nareszcie! Hip hip huraaaa
    Zayn jest zmieszany i dobrze, jego zachowanie nie było
    odpowiednie i mam wrażenie, że kiedyś się to wyda
    i będzie ogromna kłótnia w styles&malik international
    cóż, dziękuję ci za ten ff, jest najlepszy jaki kiedykolwiek czytałam

    OdpowiedzUsuń