piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 4

Anonim odznaczony, także wszyscy mogą teraz komentować. To samo dotyczy bloga "Crescendo" :)
_____________________________________
- W ogóle nie wiem o co mu chodzi. - westchnęłam siadając w fotelu który jeszcze rok temu zajmował Harry.
- Ja też nie. - Zayn pokręcił głową i podszedł do szafki z segregatorami.
To, że przesiadywałam w gabinecie po lunchu podczas gdy on pracował było już rutyną. Miał teraz dwa razy więcej pracy, bo przejął obowiązki Harry'ego, ale nadal zdawał się być pełen energii, stłamszony jednak chorobą przyjaciela i zerwaniem z Perrie.
- Znudziłam się mu, co tu dużo myśleć... - wzruszyłam ramionami tępo wpatrując się w okno.
- Nie sądzę. - Zayn usiadł z powrotem za biurkiem i pstryknął długopisem. - Harry właśnie taki nie jest, jemu nigdy nie znudziła się żadna kobieta... a uwierz mi, było ich sporo. - zaśmiał się pod nosem.
Wiem, wiem, Zayn, nie musiałeś tego mówić...
- Ale jednak z żadną nie był na stałe.
- Tak, przez swoje widzi mi się. Najpierw nie wiązał się na dłużej, bo twierdził że mu to niepotrzebne, a potem po prostu przed lękiem, że to on się komuś znudzi, że zejdzie na drugi plan. To była jego pewnego rodzaju obsesja. - po chwili namysłu dodał. - albo on myśli że nie jest dla ciebie wystarczający.
- Tak. Przecież on ma wszystko... i twierdzi że mi nie wystarcza? Nie pasuje... - pokręciłam głową.
- Właśnie nie. - cmoknął i podniósł głowę znad papierów. - Już wiem! To jest to! Przekonał się, że ciebie nie obchodzą jego pieniądze, ale zawsze miał bzika na punkcie swoich włosów. Teraz... wiadomo, no i może przez to jakoś nie czuje się przy tobie tak jak powinien.
Spojrzał na mnie.
- Uśmiechnij się. - poprosił. Znowu pokręciłam głową. - Ślicznie wyglądasz gdy się uśmiechasz. Amelie, wszystko będzie dobrze.
- Nic nie jest dobrze, i nie będzie. - odparłam rozdygotanym głosem i podeszłam do okna. - Harry może umrzeć...
- Jest lepiej Ami, trzeba być dobrej myśli. - mówiąc to podszedł do mnie. Nie był tak wysoki jak Harry, ale i tak górował nade mną mimo, że miałam szpilki.
Obróciłam się do niego i spojrzałam w jego ciemne oczy.
Widziałam w nich szczerość, troskę i smutek.
- Muszę wracać do pracy.
- Nie musisz, masz wolne. - uśmiechnął się półgębkiem.
- Mogę się przytulić? - spytałam.
W odpowiedzi wyciągnął ramiona, i gdy przylgnęłam do jego torsu oplótł mnie nimi.
- Czuję jak bije twoje serce. - zaśmiał się. - tak mocno, jakby za chwilę miało wypaść, czym się tak denerwujesz?
- Wszystkim. To już mnie przerasta Zayn...
- Uspokój się, Ami. - wyszeptał. - Wszystko będzie dobrze.
- Ja już pójdę. Chcę być wcześniej w szpitalu. - odparłam cicho po jakimś czasie.
- Poczekaj na mnie. Podpiszę dwie faktury i pojadę od razu z tobą.
Pokiwałam głową.
Założyłam płaszcz i spakowałam wszystkie rzeczy do torebki.


- Wszystko dobrze? - Zayn spytał gdy zatrzymałam się nagle przed wejściem do szpitala.
- Tak, ja... po prostu cały czas się boję, że mu się pogorszy, że jak tu wejdę on... - spuściłam głowę.
Zayn lekko ścisnął moją rękę a ja odwzajemniłam uścisk.
- Wiem, że to będzie dziwne, ale możesz trzymać mnie za rękę? - w tej chwili desperacko pragnęłam jakiejkolwiek otuchy.
Uśmiechnął się i pokiwał głową.
Gdy doszliśmy do sali Harry'ego przybrałam na twarz sztuczny uśmiech i śmiało przekroczyłam próg.
Jak zwykle leżał na łóżku w szarych dresach i czarnej, luźnej koszulce. Na kolanach miał laptopa i uważnie się w niego wpatrywał, dopóki nie usłyszał głuchego odgłosu odbijania się moich obcasów w kafelki.
- Cześć, stary. - przywitał się Zayn i zaczął wypakowywać owoce i sok na stolik przy łóżku.
Uznałam, że powitanie w moim przypadku i tak zostanie zignorowane, więc tylko podeszłam do łóżka i delikatnie pocałowałam go w policzek. Z trudem powstrzymałam łzy gdy zauważyłam że się odsuwa.
Westchnęłam i usiadłam na krzesło. Zayn posłał mi współczujące spojrzenie.
- Jak się czujesz? - spytałam cicho.
- Bez zmian. - odparł od niechcenia.
- Gemma już była? - Zayn postanowił przerwać ten bolesny dialog.
- Tak... i za chwilę powinni tu być moi rodzice. - mruknął.
- To może ja... - wstałam ale poczułam czyjąś rękę na moim nadgarstku. Nie był to Zayn.
- Zostań. Tak właściwie chciałbym z tobą porozmawiać. - Harry się zawahał. - Możemy wyjść na korytarz?
Pokiwałam głową zdziwiona. Zayn wzruszył ramionami.
Chciałam pomóc wstać Harry'emu ale ku mojemu zdziwieniu z łatwością i bez zachwiania stanął na nogi i wyszedł na korytarz.
Podążyłam za nim.
Już zapomniałam jak bardzo jest postawny i wysoki.
- Nie patrz na mnie. - odparł i przekręcił głowę w bok.
- Dlaczego?
- Wyglądam strasznie. - jego wzrok był lekko nieobecny.
- Wyglądasz tak jak zawsze... - chciałam do niego podejść ale się odsunął.
- Nie... - pokręcił głową.
Był dla mnie taki zimny, taki odpychający.
Odwróciłam się do okna. Widok rozciągał się bardzo daleko, bo szpital położony był na wzgorzu i dodatkowo byliśmy na najwyższym piętrze.
- Zauważyłem, że układa wam się z Zayn'em. Wiedziałem, że jak nie będę się wtrącać to zbliżycie się do siebie.
Łza spłynęła mi po policzku, już nie mogłam tego powstrzymywać. Jego słowa raniły moje rozwalone lękiem o jego śmierć serce.
Zacisnęłam usta i przygryzłam z całej siły wewnętrzną stronę policzka. Sprawiał ból samym głosem.
- To wszystko? - spytałam cicho.
- Co?
- Czy to wszystko, co chciałeś mi powiedzieć. Już wiem... - przełknęłam wielką gulę w gardle. - że już ci nie zależy, że traktujesz mnie jak przedmiot który przekazujesz Zayn'owi bo tak ci się podoba, że ...
- O czym ty mówisz? - przerwał mi. Poczułam jego obecność za sobą.
- A tak nie jest? - spytałam odwracając się z powrotem do niego.
- Nie jest. - wychrypiał. Zieleń jego oczu się przyciemniła i zabłyszczała.
Położyłam rękę na jego wychudzonym torsie. Oddychał szybko, a jego serce łomotało bardzo mocno. Pomimo tej choroby która go wyniszczała mocniej z każdym dniem on nadal był piękny.
Przymknęłam oczy. Poleciało jeszcze więcej łez. Usta drgały.
- To nie tak. - poczułam jego ciepły oddech na szyi. Brakowało mi jego bliskości... - to nie tak, że przestałem cię kochać. - wyszeptał.
Otworzyłam oczy.
Miał rozchylone usta, a na jego bladym policzku widziałam ślad łzy.
- Ja... - pokręcił głową i zacisnął usta w jedną linię. - Ja cię tak strasznie kocham...
Położył głowę w zagłębieniu między moją głową a ramieniem przy szyi.
- Chcę, żebyś była z Zayn'em, bo nie mogę zostawić cię samej... Zayn będzie lepszy dla ciebie, on jest przystojny, ma mięśnie... a ja mam flaki zamiast rąk... Zayn się tobą zaopiekuje jak mnie...
Poczułam ból, jakby moje serce miało zamiar przebić pierś.
- Nie mów tego. - wyszeptałam i rozpłakałam się jeszcze bardziej.
- Jak mnie już nie będzie. - dokończył i zamknął oczy.
Zaczęłam jak w transie kręcić głową. On nie umrze, on będzie, będzie zdrowy i...
Oplotłam mocno rękami jego pas. Był taki chudy...
- Nie, ja chcę ciebie... musisz żyć dla mnie. - byłam całą rozhisteryzowana. Jego nie może zabraknąć, on musi być...





13 komentarzy:

  1. Jejku <3
    Czy ja przez te wszystkie rozdziały bede miec teraz łzy w oczach ? :'/
    To jest takie słodkie i smutne....
    Mam nadzieje ze ze wszystko sie ulozy....i Zayn zostanie TYLKO przyjacielem :D
    Rozdział cudowny!
    Czekam na NN :) ~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję dziękuję dziękuję <3 hahah właśnie o te łzy mi chodzi buahahah xd Do następnego xx

      Usuń
  2. Doprowadzilas mnie do lez. Piekny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko miałam łzy w oczach, a u mnie o to trudno. To jest takie smutne, ale też piękne. Świetnie pokazujesz te wszystkie emocje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbuję oddać jak najlepiej to, co sama sobie wyobrażam. Przeżywałam coś takiego, ale to co wtedy się czuje jest na prawdę ciężkie do opisania. Bardzo ci dziękuję <3 xx

      Usuń
  4. Jeju poplakalam się !! Rozdzial jest sliczny i mam nadzieje ze Hazz przestanie tak gadać. ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hazzuś robi to z troski, i sam cierpi tak jak ona, dodatkowo boi się o nią i o siebie. Bardzo ci dziękuję <3 xx

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Też tak myślę! hahaha zobaczymy... :( Dziękuję za komentarz <3 xx

      Usuń
  6. Niech on już wyzdrowieje. No proszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech w ogóle wyzdrowieje...
      Dzięki za komentarz :D xx

      Usuń
  7. Cały czas płacze. Świetny rozdział!
    Harry tak się troszczy o Ami ze rani i siebie i ją, niech on się w końcu ogarnie!!!!!!

    OdpowiedzUsuń