Otworzyłam oczy i zauważyłam, że znów siedzę na niewygodnym krześle, jedynie pochylona jestem nad łóżkiem Harry'ego wspierając głowę na jego kolanach.
Żyje. To tylko sen.
Obrzydliwy, najgorszy koszmar.
On żyje.
Podniosłam się i spojrzałam się w zielone oczy.
- Jesteś prawdziwy? Żyjesz, a ja wcale nie stoję w grudniu na cmentarzu nad twoim grobem będąc w ciąży?
Zmarszczył brwi i zdziwiony się uśmiechnął.
- No, ładną przyszłość mi wróżysz, nie ma co. - zaśmiał się. - A ta ciąża z kim? Był w tym śnie Zayn?
- Był... ale myślę, że z tobą, na tabliczce miałeś ,,niedoszły ojciec". - opuszkami palców dotykałam jego twarzy upewniając się, że jest jak najprawdziwsza.
- Spałaś tak słodko, a potem nagle zaczęłaś jakoś dziwnie oddychać. - zaśmiał się. - Aż tak się tym przejęłaś?
Kiwnęłam głową i go pocałowałam.
Pokona chorobę, to kwestia czasu...
Za marzenia się nie kara.
- Obiecaj, że mnie nie zostawisz. - wyszeptał.
Usiadłam okrakiem na jego kolanach.
- Nie mogłabym tego zrobić. - spróbowałam się uśmiechnąć, ale gdy na niego patrzyłam automatycznie z oczu leciały łzy.
- Czy ja wiem? Jestem okropny, i nawet nie mogę cię zadowolić.
Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego zdziwiona.
W odpowiedzi lekko wypchnął biodra do góry.
Zaczerwieniłam się.
- Myślisz, że teraz o tym myślę, jak w ogóle boję się, że kiedyś cię nie będzie?
- Tak. - kiwnął głową i obdarzył mnie tym swoim charakterystycznym uśmiechem. - Dokończymy tą rozmowę później, a teraz zmykaj do domu, już się ściemnia.
- Harry, mam 21 lat, dam sobie radę.
- Ja i tak widzę cię nadal jako przestraszoną, spóźnioną dziewiętnastolatkę wbiegającą do mojego gabinetu. - odgarnął loki opadające mu na czoło.
- Jeśli mamy się tak cofać, to ty jesteś bogatym chujem który co noc jest u innej kobiety, popijającym whisky i rozwalonym na skórzanym fotelu w gabinecie.
- Wtedy byłem chociaż pociągający. - westchnął.
- Za to nigdy nie byłeś skromny. - zachichotałam.
Uśmiechnął się.
- Jutro znowu zaczynam chemioterapię. A potem, jak wszystko będzie dobrze będę mógł wrócić na jakiś czas do domu. - zawahał się. - więc... mogłabyś się do mnie przenieść?
Był trochę przygaszony. Po chemioterapii zawsze był jeszcze słabszy, bledszy i trzeba było bardziej na niego uważać.
- Tak, pewnie. - pokiwałam głową.
- A teraz się zbieraj, późno już.
- Nie chcę cię tu zostawiać. - westchnęłam. Przez ten cały rok wychodziłam późnymi wieczorami z jego sali z lękiem, że jutro... jutro go tu nie będzie.
- Musisz. - wzruszył ramionami. - Przyjdziesz jutro?
- Jestem tu codziennie.
- No tak. - próbował się zaśmiać.
Delikatnie go pocałowałam i wstałam z jego kolan.
Posłałam mu uśmiech.
Siedział przygarbiony na krańcu łóżka i czujnie mnie obserwował.
- Idealnie wyglądasz. Z każdym dniem coraz ładniej. - odparł cicho.
- Przesadzasz. - zaśmiałam się.- Pa, kochanie.
Uśmiechnął się.
Westchnęłam i wyszłam.
Następnego dnia w pracy w ogóle nie mogłam się skupić. Harry zaczął kolejną chemioterapie, kolejne leki, kolejne osłabienie. Ale za to wraca do domu...
- Idziemy? - uśmiechnął się Zayn który nie wiadomo skąd znalazł się w studiu.
- Ale mnie przestraszyłeś. - zaśmiałam się, na co on odsłonił rząd białych zębów.
Jego czarne włosy jak zwykle w nieładzie były postawione do góry, lekki zarost podkreślał mu szczękę a ciemne oczy się błyszczały. Miał na sobie czarne spodnie od garnituru, białą koszulę i ten swój długi, czarny płaszcz, i tak jak zawsze wyczułam mocny, ale nie narzucający się zapach perfum.
- Już kończę. - odparłam i poprawiłam włosy. Wróciłam wzrokiem do konsoli.
- Harry dostaje dzisiaj pierwszą dawkę leku, prawda?
- Tak. - westchnęłam. Przesunęłam klawisz dźwięku.
- Słyszałem wczoraj trochę tej rozmowy z matką Harry'ego w szpitalu.
- Z tą bezpłodnością? - zaśmiałam się.
Powoli kończyłam ostatni utwór.
- Tak. Wiedziałem, że oni mają bzika na tym punkcie, ale żeby aż tak się tym przejmować? - zaczął chodzić dookoła studia.
- Bywało gorzej, uwierz mi.
Usłyszałam huk, i przestraszona się odwróciłam.
- Jestem! Żyję! Przepraszam! Gdzie ja mam głowę, mózg, cokolwiek. - Zayn spanikowany podniósł stojak na płyty i zaczął układać plastikowe opakowania.
- Dlaczego jesteś takir roztargniony ostatnio? - zaśmiałam się i wróciłam do pracy.
- Sam nie wiem. - zawahał się. - Ostatnio... trochę się w tym wszystkim gubię.
- Jak wszyscy. - westchnęłam.
- Taa... - zawahał się. - Wiesz, prawdopodobnie w tym momencie rozwalę naszą przyjaźń... i może nawet moją z Harry'm, ale muszę. Wybaczysz?
Zmarszczyłam brwi.
- O co ci chodzi?
Powoli się do mnie zbliżył.
- Wybaczysz mi i wszystko będzie tak jak minutę temu, zgoda?
- Zayn, o co ci chodzi? - powtórzyłam pytanie zdezorientowana.
W odpowiedzi przycisnął mnie do konsoli i delikatnie ale namiętnie mnie pocałował.
To było coś zupełnie innego, jego usta były inne, całował inaczej, smakował jagodami, zupełnie inaczej niż Harry który od zawsze kojarzył mi się z miętą.
Lekko go odepchnęłam.
- Zayn...
- Przepraszam, musiałem. Wiem, że kochasz Harry'ego. Musisz o tym zapomnieć, ja... po prostu musiałem... nie wytrzymywałem tego, jak daleki tobie jestem. Chciałem się zbliżyć chociaż na chwilę... przepraszam.
_________________________
7 KOMENTARZY POD POPRZEDNIM ROZDZIAŁEM, WOW CORAZ WIĘCEJ WAS TU JEST!
STRASZNIE SIĘ CIESZĘ,
LOVE U ALL xx
Co sie dzieje? Zayn? Matko. Genialny
OdpowiedzUsuńzayn popierdoliło?
OdpowiedzUsuńBosz... rozkręca się *o* Ale Ami jest mądra i kocha Hazze a Zayn zerwał z Perrie i proszę... no nic... nie pozostaje mi czekać na nn <3
OdpowiedzUsuńWiedziałam że to sen. xdd
OdpowiedzUsuńZayn wiem że Ami jest cudowna i wgl. ale znajdź se laskę okej? xdd Dziękuje.
Czekam na kolejny rozdział. xx
Jejku nawet nie wiesz jak sie ciesze ze tamteen to byl sen.
OdpowiedzUsuńWystraszylas mnie!!
Ale Zaun ogar okey?! Ona ma narzyczonego!!
Ugh co za dzieci w tych czasach ;)
Kocham cie i czekam na nexta ♥♡
Czytam, czytam, a jak zayn ją pocałował to ja takie WTF? I o boże co on robi teraz ona się przestanie do niego odzywać i wgl. A co do Harrego to mam nadzieję ze wyzdrowieje. ♥♡
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze super. Czekam na nexta i zaraz dodam się do obserwatorów. ♥♡