niedziela, 26 października 2014

Rozdział 18

- Tak, rozwój płodu jest prawidłowy. - odparł lekarz wpatrując się w ekran. - W tym okresie już wszystkie narządy są rozwinięte, serduszko pracuje prawidłowo...
Pokręcił coś przy monitorze i kontynuował:
- Bardzo dużo się rusza, ale pewnie pani jeszcze tego nie czuje, prawda? - spytał z uśmiechem a Amelie pokręciła głową. - Jeśli występowały mdłości, to teraz powinny się już zmniejszać, bo rozpoczął się drugi trymestr. Mogą tutaj państwo zobaczyć płód. Już wyraźnie widać ciało.
Miało wielki baniak.
Zaśmiałem się sam z siebie.
Cud, po prostu cud...
- Płeć już jest z pewnością określona, ale jeszcze nie wyraźna, więc na razie nie potrafię tego państwu powiedzieć. Tak jak mówiłem, jest pani drobna więc widzę już małe zaokrąglenie.
Amelie się uśmiechnęła. Jej oczy błyszczały, z resztą zupełnie tak jak moje.


- To jedziemy czy nie? - spytałem nerwowo stukając palcami w kierownicę.
- Ty zdecyduj. - odparła Amelie grzebiąc w torebce.
Światło zmieniło się na zielone i ruszyłem ze skrzyżowania.
- Ja nie wiem.
- Ja też nie. - prychnęła Ami.
- Przestań być taka opryskliwa. - warknąłem.
- A ty przestań być obrażony.
- Nie jestem obrażony.
- Nie, po prostu jesteś wściekły i na mnie warczysz! - podniosła głos.
- Takie moje cholerne życie. - mruknąłem. - Jedziemy do nich do cholery jasnej?
- Nie!
- I bardzo dobrze.
Prychnęła i odwróciła głowę do okna.
- Dojdziesz na pieszo? Chcę jechać do firmy, a mam mało w baku. - na prawdę nie wiem, co mnie kierowało że to powiedziałem, bo gdy przetworzyłem to co wyszło z moich ust zrozumiałem, jak chamsko się w tym momencie zachowałem.
Spojrzała się na mnie uważnie.
- Oczywiście, zatrzymaj się.
- Daj spokój, żartowałem, przecież jesteśmy na drugim końcu Londynu. - zacząłem się wycofywać i posłałem jej przepraszające spojrzenie.
- To nic, ja się przejdę.
- Zmarzniesz.
- Przecież masz mało w baku. - syknęła. - Zatrzymaj się.
Westchnąłem i zjechałem z drogi na podjazd.
Wysiadła i trzasnęła drzwiami, a potem szybkim krokiem się oddaliła.
Uderzyłem z nerwów w kierownicę. Zostawiła płaszcz na tylnym siedzeniu. Dodatkowo, mimo moich próśb ubrała obcasy.
Wysiadłem z auta i zawołałem za nią, ale była już za daleko.
Chciałem pobiec, ale...
- Młody człowieku, tu jest zakaz parkowania. - usłyszałem niski głos wąsatego policjanta.
Westchnąłem opierając się o otwarte drzwi samochodowe.
Wszystko, wszystko obraca się przeciwko mnie.


- Cześć. - przywitałem się z Zayn'em gdy tylko przekroczyłem próg gabinetu.
- Wyglądasz jak gówno. - podniósł wzrok znad laptopa.
- Na ciebie zawsze można liczyć.
- Od tego jestem. Co się stało? - zaśmiał się.
- Pokłóciłem się z Ami, dostałem mandat, i moje dziecko idzie do kogoś innego.
- "Moje dziecko"? Stary ja cię nie poznaję.
- Ja siebie też nie poznaję. - parsknąłem. - Może dojrzałem?
- Ty? - w życiu nie widziałem u niego tak szerokiego uśmiechu. - Ty zawsze będziesz dzieciakiem w ciele faceta.
- Wcale że nie! - zaśmiałem się.
Rozległo się pukanie i w drzwiach pojawiła się jakaś blondynka.
- A właśnie. - zaczął Zayn. - To jest nowa sekretarka i nasza asystentka, Amy. Niedługo wyjazdy i wiesz, pomyślałem, że ktoś nam się przyda.
Oczywiście, ja też o tym myślałem, ale planowałem brać pod uwagę kobiety po pięćdziesiątce... nieatrakcyjne...
Cholera, bo jak ja wytłumaczę Amelie że ta dziewczyna jest TYLKO  asystentką?
- No tak. - odchrząknąłem. - Dobrze...
Zayn wytłumaczył jej parę rzeczy i wyszła.
- Słuchaj, widzę jak cię ta kłótnia dręczy. Może czerwone róże, szampan i romantyczny wieczór? - poruszał brwiami
- Ona jest w ciąży, debilu. - mruknąłem.
- No tak. - puknął się w czoło.
- A gdyby tak jakiś wyjazd? - zaproponował.
- A co zrobisz z firmą, wizytami u lekarza, jej matką w domu? Mam za dużo roboty, pełno zaległości. - westchnąłem.
- Chyba o czymś zapomniałeś. Przecież jak dostaliśmy tą firmę, od razu założyliśmy, że ona nigdy nie będzie na pierwszym miejscu. Z resztą dawniej miałeś czas na pieprzenie się z milionami lasek i wyjazdy na Florydę, więc w czym problem? - zaśmiał się.
- W tym, że wtedy mogłem je tam zostawić, mogłem w ostatniej chwili to odwołać, a teraz...
- Porozmawiaj z nią. Powiedz jej to wszystko.
- Przecież to nic nie zmieni. - machnąłem ręką.
- Siedząc cicho na pewno się nie przekonasz.
_______________________________
Przepraszam za tak długą przerwę.
DZIĘKUJĘ 16 KOMENTARZY POD ROZDZIAŁEM 17, JESTEŚCIE WSPANIALI!
Wyjątkowo teraz nie będzie limitu komentarzy, chcę zobaczyć ile osób skomentuje bez "przymusu" :D
Rozdział 19 będzie baardzo długi, dlatego ten nie jest zbyt pokaźny xd
Na Morphine też niedługo pojawi się rozdział 2.


12 komentarzy:

  1. Cu-dow-ny
    Mam wrazenie, ze teraz zaczela sie rozkrecac fabula hm

    OdpowiedzUsuń
  2. Hsjxndjakdja
    Niech jada ew

    OdpowiedzUsuń
  3. Ugh. mam nadzieję że Styles jej nie zdradzi.

    OdpowiedzUsuń
  4. mam wrazenie, ze styles ja zdradzi ew

    OdpowiedzUsuń
  5. on ja nie moze zdradzic!
    a oni nie oddadza dziecka ew
    chyba miedzy nimi sie wszystko psuje ew

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej Hazz i Am pojadą na wakacje!! Też bym chciała <3 Nie moge się doczekać nn :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No kurczę niech już się wszystko elegancko ułoży no i wakacje przydadzą się im na pewno . Chce już nastepny ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny! Cały czas liczę ze ami sie opamięta i nie odda tego dziecka

    OdpowiedzUsuń
  9. ;c Niech Hazz'a z nią pogada bo inaczej to niewiem co mu zrobię ;///
    Rozdział świetny ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. hazz powinien ja przekonac zeby nie oddali dziecka ew

    OdpowiedzUsuń
  11. boskai cksdcnscnsa
    dodaj dzisiaj nexta pliis ily

    OdpowiedzUsuń
  12. w jeden dzień przeczytałam pierwszą część Intern oraz drugą. i jestem pod ogromnym wrażeniem. jestem ogromną płaczką a więc się rozpłakałam. proszę nie zostawiaj tego opowiadania. i wiesz że piszesz cudownie skarbie xxx

    OdpowiedzUsuń